Po urwanym filmie, koszmarnym śnie, który gdy tylko otworzyłam ciężkie powieki okazał się beznadziejną rzeczywistością. Z wielkim trudem, a także z doskwierającym bólem uniosłam ręce by rozmasować dokuczające migreną skronie, wszędzie ból, wszędzie siniaki i wszędzie unoszący się nad zasmarkanymi nozdrzami zatęchłe powietrze. No właśnie .. Wszędzie czuć było tą powodującą mdłości suchą stęchliznę, smak pleśni i grzybu. Rozglądnęłam się dookoła .. Przez potężną łunę mroku przedarłam wzrok na otaczający mnie burdel. Rozburzone, walące się kawałki cementu zakopane pod cholernie cuchnącymi śmieciami. Oprócz brudnych, tarzających się w jakiejś żółtawej cieczy skarpetek, rzeczy, których nawet nie potrafię zidentyfikować poprzeplatanych z kawałkami rozebranych mebli łóżka, fotelu, stołu i innych nic nie znaczących dla mnie dupereli, oprócz kilku rozerwanych prezerwatyw, które z pewnością miały nie ciekawą historię nie było tu nic, nic oprócz mnie, nikogo oprócz mnie. Ogarnął mnie potworny strach. Dopiero teraz zadałam sobie jedno z pierwszych ważnych ale też niestety pozostawionych bez jakiejkolwiek odpowiedzi pytań: Co ja tu robię?!! Gdzie jestem?!! I gdzie jest Harry?! Harry .. Czy rzeczywiście chce go jeszcze zobaczyć .. Po Tym wszystkim co mi zrobił?? Kocham go ale .. nie potrzebuję, nie chcę wiązać się z damskim bokserem. Mocniej wbiłam paznokcie w oparcie krzesła na którym zostałam jakiś czas temu domyślam się, że właśnie przez niego posadzona. Gorzkie łzy same potoczyły się po rozgrzanych polikach a usta same, zdawały się histerycznie dychać rządzą tych błędnych pytań. Dlaczego ja nigdy nie potrafię znaleźć prawdziwego szczęścia?! Czemu zawsze muszę mieć tego śledzącego mnie od początków mojego marnego istnienia, pecha?! Życie?! To jest nie dla mnie. Ja nie powinnam przyjść na świat, nie powinnam, nie ja. Zamknęłam wilgotne powieki tylko po to, by przywołać ten jeden, a tak ważny dla mnie obraz. To on zmienił wszystko, obrócił moje życie do góry nogami, chciał żebym się poddała i już teraz, w tej chwili zasmakowała jego zdaniem najlepszego szczęścia- śmierci. Nasz dom- ja i zażarcie ujadający do siebie rodzice. Ich słowa ociekające ogromnym wyrzutem do siebie i do mnie. Swoją rację potwierdzali niesamowitą gestykulacją, wymachiwali rękami, rzucali się na siebie, popychali, rzucali w swojego przeciwnika okropnie obraźliwe obelgi. Nawet teraz gdy minęło osiem, nie całych lat, dokładnie tyle ile wtedy miałam, to do tej pory czuję się to zagubioną i przerażoną wszystkim ośmiolatką. Bezbronną dziewczynką chowającą się za framugami szafy w pokoju w którym byli, nie widzieli mnie, nie czuli mnie, nie czuli, że jestem. Żywe wspomnienia pobudziły te wbijające się jak sztylet, słowa, których zajadłego krzyku niestety byłam świadkiem. ''Rozumiesz?, nienawidzę cię!! Jesteś dla mnie nikim!! Jesteś, byłeś i zawsze będziesz dla mnie nikim!! Nigdy cię nie kochałam, nigdy!! Ani ciebie ani tego paskudnego dziecka, już dosyć mam jej marudzenia, jej chorób, jej problemów, już dosyć mam jej całej. Nienawidzę jej!! Tak samo jak ciebie!! Zabrała mi mojego kochanego synka, zabrała mi z brzucha mój skarb, moje prawdziwe dziecko. To nie ona powinna się narodzić, tylko on. Ja to wiem, że ta szkarada już dawno powinna gnić w Ziemii, dawno powinna już nie żyć'' Jeszcze raz, zapłakanym głosem powtórzyłam te zdania, które za każdym razem krwawo rozdzierają moje małe serce- '' .. Zabrała mi mojego kochanego synka, zabrała mi z brzucha mój skarb, moje prawdziwe dziecko. To nie ona powinna się narodzić, tylko on. Ja to wiem, że ta szkarada już dawno powinna gnić w Ziemii, dawno powinna już nie żyć'' ..suche usta umilkły ale ból nadal pozostał. Wciąż zakrywałam drżącymi rękami zapłakaną twarz, wciąż z opuchniętych oczu leciały mokre stróżki cierpienia, wciąż ryczałam. Jednak wiedziałam, że nie mogę się poddać, nie tu, nie teraz. Poszukałam wzrokiem jakiegoś wyjścia, nie tylko z tego przytłaczającego mnie pomieszczenia ale też wyjścia z tej okropnej sytuacji. Ucieczki od niego.. znowu muszę zapomnieć. Otarłam kolejne wymykające się z oczu krople łez i przepełniona duchową siłą wyszłam. Nowe powietrze jebnęło mnie w twarz swoją świeżością, chłonęłam każdą jego czystość. Wzięłam w usta kolejny buch by moje zduszone płuca mogły na nowo odżyć.
~.~
Mam nadzieje, że czytacie .. i jesteście cierpliwi co do wyjaśnień ; ) Nie wiem czy na weekendzie coś jeszcze na pisze bo jade w góry!! ;p Wiec nie bede miala raczej czasu pisac .. mam nadzieje ze znajde tam natchnienie! ; )) Ale zawsze mozecie wpadac na mój blog i nabijać wyświetlenia .. haha xd Długiiii dzisiaj .. jak na mnie, prawda? ;p Komentujcie! ;*
super, pisz dalej, tylko dalej nwm o co chodziło z tym światłem XD wytłumacz mi to na privie :D
OdpowiedzUsuńNapisze to tuutaj bo moze ktos kto jeszcze czyta tez nie wie o co chodzi .. Harremu i Rose robili zdjęcia .. Ale byly one potrzebne nie tylko do gazety a raczej do czegos innego .. w nastepnym rozdziale juz postaram sie wyjasnic, tak samo jak z tym wspomnieniem jak Rose miala 8 latek ;>
OdpowiedzUsuńJEEEEEZU ! SZYBKO <3 <3 Hhahahah
OdpowiedzUsuń