piątek, 23 sierpnia 2013

Takie tam, no .. ;d

Niestety nie będzie mnie jeszcze przez kilka dni w mieście w którym mieszkam co wiąże się z brakiem możliwości pisania imaginów/ rozdziałów ..  Pseplasam was ;<

niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział Dwudziesty Drugi

Wiele godzin poszukiwania, każdy możliwy do sprawdzenia centymetr nadjeziornej przestrzeni został  przez nas co najmniej dwa razy dokładnie sprawdzony. Może lepiej by było zadzwonić na policję.. No ale co to da? Powiedzą jedynie, że nie minęło jeszcze dwudziestu czterech godzin, więc to za wcześnie, by wszcząć śledztwo .. Rzeczywiście, za wcześnie by się utopić .. Zmęczeni, szukaliśmy, albo raczej szuraliśmy sflaczałymi od piachu, nogami po falach, czekając na coś, co zmieni naszą dręczącą monotonie. Nie wiedzieliśmy co robić. Kilka godzin koszmaru bez szczęśliwego zakończenia. Już mieliśmy wracać i zaalarmować jakieś inne, może bardziej przydatne siły, gdy blady księżyc odkrył przed nami wyryte w kamieniu serce. Przejechałem dłońmi po śliskiej powierzchni głazu i niemo z dudniącym w piersi sercem, przeczytałem '' Harry i Rose .. '' Bezzwłocznie zawołałem wracających do domu chłopaków. Nikt nie wiedział co o tym myśleć. Niall przerwał tą cisze zmieszaną z radością i smutkiem. -Ej no, chłopcy!! Przecież Harry żyje, co? NIE CIESZYCIE SIĘ?!- zaczął skakać jak mały chłopiec, łapiąc nas za ręce nas za ręce. -Hallo!! Uśmiechnijcie mordy.. Nasz loczek żyje!!- Znów jak opętany wybił się w górę, ale widząc nasze nadal niemrawe miny przyodziane w pozorny uśmiech, opadł twardo na Ziemię. - Co jest? Przecież nasz loczek żyje .. Prawda? - Odpowiedziało mu nasze milczenie. - jeden napis niczego nie zmienia. - Zacząłem- Równie dobrze mógłby chcieć, po raz ostatni uwiecznić ich razem, w tym miejscu w którym ją po rpo raz pierwszy stąd wyłowił, a potem się ygh .. zabić?- To c, ciężko przechodzące przez gardło, słowo przypomniało nam o co walczymy. Stawka jest duża, bo jest nią życie. Niall rozbeczał się i wtulił się w moje i tak zimne ciałko.- Przyjrzałem się bliżej napisom. Zayn i Liam poszli w ślad za mną, a Horanek dalej smarkał w moją przemokniętą od jego łez, bluzę.- Może masz rację- przerwał Zayn- ale spójrzcie, czy litery w damskim imieniu nie są różne od tego męskiego? ''Rose .. '' On tego nie napisał ..

Przepełnieni nową determinacją oraz pałający w nową siłę ruszyliśmy w stronę naszego auta. Obraliśmy akurat ten kierunek, gdyż przypomnieliśmy sobie, że wstępując na plaże kilka godzin wcześniej, guma z opon samochodu zostawiła swój ciemny, kręty wzorek na ulicznym betonie. Nie byliśmy pewni, że to właśnie Harry odcisnął swój ślad lecz teraz nic nie było pewne. Mogliśmy tylko zaufać swojej intuicji i zdać się na ślepy los. I to właśnie zrobiliśmy .. 


~.~

Ten rozdział, może trochę  krótki, ale nie mam motywacji by pisać dłuższe .. ;< Nikt nie komentuje już nie jeden ostatni, lecz kilka postów. No nie wiem co pisać .. Po prostu jest mi smutno z tego powodu, bardzo smutno ; ( Proszę podnieście mnie na duchu ..

środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział Dwudziesty Pierwszy

Oczami Rose 
Przedzierające się przez konary światło, ocuciło mnie z głębokiej nieważkości. Nigdy nie wdychałam narkotyków, ale ten stan był dużo gorszy. Kolebka świata trzymająca mnie w rozbujanych objęciach, nie zważała na moje problemy żołądkowe i ewentualnie chorobę lokomocyjną. Liście się unosiły, szydząc z mojej ciężkości i otępiałości. Cały las zapadał się po to, by od nowa podnieść się do góry. Nic nie stało w miejscu. Każdy oddzielny element oderwany od całej układanki nie wspólpracując z innymi puzzlami, samoistnie gonił w obranym wyłącznie przez niego, a nie prawa logiki i grawitacji, kierunek. To nie tak miało być. Nie wszystko miało wyglądać tak, jak wygląda. Na niczym nie mogłam skupić wzroku. Nie dobiegały do mnie żadne dźwięki. Było pusto i głucho. Wyrwana ze mnie samotność przeplatała się z niepokojącą ciszą. Co tu u licha się dzieje?! Resztkami sił, jakie mi zostały, próbowałam się podnieść, jednak ból w skroniach nie pozwolił mi na najdrobniejszy ruch. Dotyk ciepłej dłoni Harrego wymazał napięcie, przywołując szczelny kokon bezpieczeństwa ale i on nie przetrwał długo. Zdezorientowana brakiem jakiejkolwiek nuty, chociażby najdrobniejszego szelestu, szeptu, czy oddechu, powoli, by uniknąć bólu, przeniosłam wzrok na zatroskaną twarz mojego kochanego. Smukłymi palcami gładził moje policzki, ocierając ją ze szpetnej krwi, która je zdobiła. Teraz chciałam tylko, by moje zdrętwiałe uszy ukoił melodyjny ton jego głosu. Serce zabiło mocniej gdy przeniosłam spojrzenie z nawet tutaj bijących ostrą zielenią oczu na układające się w pojedyncze wyrazy, usta. Tak. Tu naprawdę coś nie grało. Przerażona, otarłam czerwoną ciecz sączącą się z moich uszu. Śledziłam jego wargi.. On coś do mnie mówił, a ja tego nie słyszałam.. Byłam głucha.

Oczami Louisa 
Z ciężkim sercem, na początku wśród zabaw i wygłupów,a potem już w totalnym milczeniu wyczekiwaliśmy kochanej mordy naszego Harroldzika. Nerwowo przesuwałem wzrokiem to na drzwi, to znów na chłopaków, oczekując jakiejś inicjatywy, pomysłu, który mógłby coś zmienić. Zegar z kukułką wybił właśnie kolejną godzinę naszego nie mającego sensu, czekania. Już miałem dość tych smętnych ponurych twarzy naszego zespołu czekającego na coś nie możliwego czyli przyjście Harrego. Cykanie zegara stało się męczące, z lekka wkurzające. Zdegustowany tym wszystkim co dzieje się w naszym wspólnym życiu od ponad dwóch tygodni, nie zamierzałem tak łatwo poddać się losowi i przyjąć jego zapewne nieciekawą ofertę, bez możliwości wymienienia, czy chociaż gwarancji. Wstałem i z pełnym urazu głosem, zwróciłem się do przyjaciół-  Macie zamiar resztę swojego życia siedzieć tu bezczynnie i zaspanym wzrokiem patrzeć w sufit nie robiąc nic co miałoby na celu pomóc naszemu loczkowi?! - Nie denerwuj się tak- zaczął Zayn- Harry nie jest małym chłopcem, da radę trafić do domu. Nie wychodził już od dłuższego czasu, może stara się uzupełnić płuca świeżym powietrzem? -Może po prostu chce sobie to wszystko przemyśleć?! Porządnie poukładać, a jak akurat znajdzie swój zakurzony, jakiś czas nie używany rozsądek i pójdzie po rozum do głowy? Wtrącił się Liam- Niee, przerwałem im wszystkim. -Przyjaciele powinni sobie pomagać, tak? A wy w żadnym wypadku nie staracie się pomyśleć o nim z innej perspektywy. Nie oszukujmy się. Harry od tej sprawy z głupią dziewuchą stał się inny, jakby ta woda wypłukała mu mądrość z jego i tak czasem pustego łepka. Chyba ślepi nie jesteście i dawno zauważyliście zmianę jaka w nim zaistniała. Trudno jest raczej przeoczyć jego zawodzący płacz i biało- czarny pogląd na życie. Nie myślcie, że taki nastrój tak łatwo od człowieka odchodzi .. Nie wpadliście na to, że pod pretekstem zażegnania wszystkich wspomnieć nad tym darzącym przez niego sentymentem jeziorze, może zakopać wspomnienia także o nas? Chociaż raz nie przemknęło wam przez myśl, że on możee chcieć się zabić?!- wywrzeszczałem na jednym wdechu. Zapadła trupia cisza. Nawet jeden słaby oddech nie majaczył mdławym szeptem, bo każdy z nas niemiłosiernie długo, wstrzymywał powietrze w płucach. - Louis ma rację- poparł mnie Niall- Nie wiemy co Styles teraz robi, nie odbiera od nas telefonów, nie wiemy też jakie głupie pomysły mogły zarodzić się mu w tych pokręconych loczkach. Przerwał i już bardziej pewnym siebie, głodem powiedział- Chłopaki, on nas potrzebuje.

~.~

No i jest rozdział dwudziesty pierwszy xd Nie wiem czy w ogóle pamiętacie coś z poprzednich ale mam nadzieję, że sobie przypomnicie ; )) Jak spędzacie wakacje? Siedzicie na tyłku czy macie coś ciekawszego do roboty? ;p Ja jestem nad morzem i na szczęście mam wifi!! Więc mogę kontynuować pisanie blogu ;d No to przesyłam wam pozdrowienia i miłego wolnego .. ;*

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Imagin o Harrym- część trzecia

Jak lubicie czytać imaginy wsłuchując się w jakąś piosenkę to dam wam 2 propozycje .. ;p 
-Tatu- 30 minutes - ta piosenka już była w poprzednim imaginie, ale ja ją kocham więc wybaczcie ;d
-Britney Spears- everytime - ta też jest fajna

Oczami [T.I]

Miałam piękny sen. Śniło mi się, że chłopak o przecudnych lokach ratuje mnie i koi moje nabrzmiałe lęki. W jego szczelnym uścisku wszystko było paradoksalnie proste, wszystko łatwe, a ja właściwie tylko w jego ramionach czułam się bezpieczna. Zimną twarzą opartą o jego gorącą pierś wychwytywałam każde pulsnięcie czerwonego narządu. Złapałam ręką za jego serce. Chciałam by było ono tylko moje, na zawsze .. Dotykał mnie, a raczej paraliżował mnie ciepłem swojej dłoni. Śniło mi się, że to była prawda .. Nie chciałam się budzić. Nie teraz. Nigdy. Pragnęłam przez wieki trwać w tej przecudnej chwili. Mogłam zapłacić każdą cenę, nawet swoje nie warte grosza, życie, by choć przez chwilę znów go poczuć. Chciałam tylko przy nim być. Czy oczekuję zbyt wiele? Oślepiający blask pioruna jednym gestem przerwał to, w w którym jak w transie, chciałam, a raczej potrzebowałam trwać. Niechętnie otworzyłam swoje powieki. Zamknęłam je, przetarłam i z drżącym serduchem ponownie je otworzyłam. Uśmiechnęłam się powoli. To nie był sen. On tu był. Był ze mną. Utonęła w jego wyjątkowo bijących soczystą zielenią, oczach. - przepraszam- z trudem wykrztusił, a z jego błyszczących tęczówek uleciało kilka kryształowych łez. - nie chciałem, alle .. - ciągnął. Widziałam jak się trzęsie. Bał si. Nie obchodziło mnie to, że jestem w bieliźnie. Ufałam mu, że nie zrobi mi nic złego, że nie zrobi mi żadnej krzywdy. Pochłonął mnie lęk. Nie trapiłam się o siebie .. tylko o niego. -Proszę Cie, nie płacz- wyszeptałam błagalnym tonem. Żal rozrywał mnie na kawałki. Rozpadałam się widząc jego smutek i głupie poczucie winy. Złapałam go za roztrzęsioną dłoń i przyciągnęłam ku sobie..Zaskoczony moją gwałtownością stracił równowagę i upadł ze mną na delikatne posłanie. Przeniosłam się na niego i złączyłam nasze usta w czułym, pełnym oddania pocałunku. Ujął mnie w talii , a ja zanurzyłam swoje dłonie w jego roztrzepane loczki. Deszcz bił i krzyczał swoim pluskiem, by go wpuścić w nasze rozgrzane od ciepła naszych ciał, ramiona. Jednak on nie miał nic do powiedzenia miłości, która w nas tętniąca oddzielała nas nieprzeniknioną barierą od tego połamanego świata i ludzkich problemów. Nie musieliśmy nic mówić. Nasze dusze na opierzchniętych od namiętnych pocałunków wargach, wyryły dwa niewinne słowa '' Kocham Cię'' Zlepiona w jedno ciało z chłopakiem ze snów pragnęłam czegoś więcej. Po kolei, z boleścią odrywając się od jego pociągających ust, z pożądaniem ściągałam jego ubrania. Jednak gdy sięgnęłam po jego bokserki, które były już ostatnią częścią jego garderoby, wiedząc do czego zmierzam .. Stanowczym ale jednak czułym dotykiem zatrzymał moje dłonie. Oderwał mnie od jego warg,a ja cicho westchnęłam. Powoli obrócił mnie tyłem do niego. Objął mnie i delikatnie zakładając mój zabłąkany kosmyk włosów za ucho, prawie szeptem wypuścił z siebie- Nie kochanie- lekko speszona, odwróciłam głowę w jego stronę i popatrzyłam mu w oczy- Nie mogę tego zrobić- pogładził mnie po policzku, a ja rozwarłam lekko usta- Jesteś taka malutka, taka wątła- spuścił wzrok- Nie pozwolę sobie na to by Ciebie wykorzystać- znów na mnie spojrzał- Za wiele dla mnie znaczysz- znów powoli, jakby bojąc się, by mnie nie rozbić, przyciągnął mnie od tyłu do siebie. Uśmiechnęłam się smutno, a z oczu pociekły prawdziwe łzy szczęścia. Zanim jeszcze zapadłam w wołający mnie z oddali sen, ucałowałam jego dłoń spoczywającą na moim brzuchu i szczerze powiedziałam- dziękuję, że jesteś ..

~.~

Myślę, że jest już jakiś postęp.. w końcu skończyłam ten imagin .. ;d Podoba się wam?? ;p Ploose, piszcie komentarzee, nie ważne czy z anonimka czy nie. Ważne, że wyrażacie swoje opinie i dodajecie mi otuchy w mojej dalszej ''pracy'' ; )) Teraz biorę się za opowiadanie .. ;>

sobota, 10 sierpnia 2013

Imagin o księdzu- Zaynie +18!!


 Był wieczór. Latarnie cicho rzucały cień na razem splecione dłonie zakochanych przechodniów. Słońce delikatnie oblewało swoim czerwonym  wdziękiem zasypiający świat. Przeniosłam wzrok na zlewające się z chodnikiem, zielone trawniki. Ciepłe barwy otulały kulące się w swoim kokonie bezpieczeństwa, płatki róż. Nie byłam sama, szłam z kolegą .. No dobra, z bliższym kolegą. Może świetnie się dogadujemy znajdując wspólny język i ogólnie razem, nieźle się bawimy. Ale to by było na tyle. Ja nie czuję nic więcej. Jednak niestety nie mogę tego powiedzieć o Benku. Zdaje mi się, że oczekuje czegoś więcej .. Razem się wychowaliśmy na ulicznym podwórku. Razem dzieliliśmy swoje kłopoty i problemy, wspólnie znajdując na nie najlepsze rozwiązanie.. Przyszedł czas kiedy mocno się pokłóciliśmy, wygarniając sobie wzajemnie ciemne zakamarki wroga, oddaliliśmy się od siebie na szereg długich lat. Nie dawno jednak nasze dusze z powrotem się złączyły, a ja boję się, że nie tylko w formie przyjaźni. Nic do niego nie czuję. Może to głupie, ba! Chore, ale moje serce należy już do innej, oddalonej od świata osoby. Nie, nie jest on zamknięty w psychiatryku, ani nawet nie grzeje łóżka w zamkniętej izbie, oddziału zakaźnego. Jest zdrowy .. I nawet leczy innych, ich dusze, przez Boga. Codziennie biczuję się za to, że zakochałam się w księdzu. Zayna- bo tak ma na imię, po prostu nie da się nie lubić. Na pozór zawsze uśmiechnięty, tryskający charyzmą i nieokaleczonym optymizmem do życia. Przez Zbawiciela, wybacza pokutującym ludziom ich własne grzeczy, a sam grzeszy urodą. Hipnotyzujące ciemne oczy odzwierciedlają satysfakcję i spełnienie, z tego kim jest i z tego, co robi. Nie ukrywam, dobrze odczytuję ludzi i ich osobowości. Także jego. Wiem, że nie jest do końca takim człowiekiem, za jakiego się poddaje. Ludzie widzą to, co chcą widzieć nie zważając na prawdę.  Tylko ja dostrzegam go nie raz posępnego i tylko ja widzę ból w oczach nawet wtedy gdy usta się śmieją. Wrażliwy, delikatny, a czasem gwałtowny i brutalny .. Ideał kobiety, co? W każdym razie na pewno mój. Może powinnam zapomnieć o nim i o tym jak spustoszył moje wnętrze odbierając mi całkowitą radość .. ale nie potrafię. Tak bardzo żałuję że na lekcjach katechezy, które prowadzi odwiedza mnie złudnie tęsknym wzrokiem, przyprawiając mnie nie tylko o zimne dreszcze ale i o kłęby nadziei. Może to jego niewinność i zakazanie przyciągają mnie do jego osoby? Nie wiem, ale to nie jest głupie zauroczenie, to jest coś więcej. Właśnie przechodziliśmy koło kościoła, a ja patrząc w jego otwarte okno, potknęłam się o swoje własne nogi. Tak, jeszcze tego brakowało, bym się przez niego zabiła, w sumie to może odprawiał by pogrzeb nad moim grobem i chociaż wtedy, chociaż raz o mnie pomyślał .. Z zadumania wyrwał mnie głos Benka. – To jak, zgadasz się? – zapytał, unosząc jedną brew. – Tak .. – odpowiedziałam powoli, nie wiedząc w jakie bagno właśnie się pakuję. – Wiedziałem, że się zgodzisz – nie ukrywał radości -  Zapytam się brata czy by nas nie podwiózł,  w sumie to jezioro, nie jest tak daleko .. -  No, super – odparłam bez entuzjazmu.. -Zobaczysz będzie fajnie- stanął przede mną tarasując mi przejście, ujął moje ręce i niespodziewanie przyciągnął do siebie ofiarując na moich ustach pocałunek.  Spanikowanym wzrokiem dostrzegłam sylwetkę Zayna ponuro i z jakimś innym, zabójczym wyrazem twarzy patrzącym na wylot naszych połączonych dłoni. Oblana wielkim rumieńcem, momentalnie odskoczyłam od Benka. Purpur na moich policzkach w żadnym wypadku nie odzwierciedlał wstydu  jakim teraz płonęłam. W jego ciemnych tęczówkach było coś dziwnego, uraza, rozczarowanie, nie wiem co ale jego determinacja mnie przerażała. Zresztą zawsze się go bałam. W moim otoczeniu zmieniał się przyodziewając pancerz mroczności i skrytej tajemnicy. Budził nie pokój. Spotkania z nim oznaczało pełne cierpienia i bólu chwile, w których musiałam się przed nim kryć, kryć siebie i swoje uczucia. Zmieszanie Benka przerwał niski głos- mojego nauczyciela, a i też księdza – [ T.I ],musimy porozmawiać, dobrze? – nie czekając na moją zgodę, pociągnął mnie w stronę ciemnych, teraz w nocy już nie czystych i zapewniających bezpieczeństwo, raczej przerażających murów. – Allee .. – wyszeptał Benek – Ty kolego, pilnuj lepiej swojego ładnego tyłeczka, by przypadkiem ktoś, go zaraz nie uszkodził- wycedził Zayn przez zaciśnięte zęby, a wszystkie moje wnętrzności momentalnie podskoczyły. – Nie miałam odwagi by wydusić z siebie jakiekolwiek słowo, zresztą przez zaciśnięte gardło nie miałabym jak wypowiedzieć chociażby najdrobniejszego słowa. Szelest naszych kroków, jego dłoni zaciśniętej na moim nadgarstku zawiodły nas w jeszcze ciemniejsze zakamarki Świętego placu, o których szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia, że istnieją. Ze zgrozą rozejrzałam się po tym ‘’nieznanym terenie ‘’ zatrzymując wzrok na jego skupionej twarzy. – Co z nim robiłś? – zapytał się mocno zaostrzonym tonem. Zdenerwował mnie i to mocno .. – nie jestem dziwką – odburknęłam. Jego usta zacisnęły się w wąską i bladą linię. Wyglądał tak pociągająco .. Odrzuciłam szybko tą myśl- Pytam się, co z nim robiłaś? – Zmniejszył dystans i mocniej zaakcentował swoje zdanie. Do moich oczu napłynęły łzy przegrania, walczyłam by ich nie wypuścić, by nie okazać swojej słabości. Co on sobie wyobraża?! Wściekłość walczyła z bezsilnością, tak dziwnie na mnie działał ..  – Czego ode mnie chcesz?!! Kurwa, Jestem chyba człowiekiem, czy to nie jest normalne, że spotykam się z innymi ludźmi?!! Czemu nie pytasz o to innych rówieśników, tylko mnie?! Co ja Ci do cholery zrobiłam .. – Ty jesteś inna .. Odpowiesz mi w końcu,co Cię z nim łączy ..?! – To jest już chyba moja sprawa- wywrzeszczałam mu  prosto w oczy i w kilku centymetrową odległość jaka nas dzieliła. Jego  twarz momentalnie się zmieniła. Zdecydowanym  ruchem przyparł mnie do muru, rozkładając moje łopatki i ręce w kształcie litery w. Serce stanęło mi w gardle, a ucisk jego przywartych dłoni do kłykci , sprawił, że nie mogłam zabrać tchu w piersi. Czułam jego oddech na swoich policzkach. Patrząc mi się w oczy z głosem pełnym pewności siebie, rzekł ; - mylisz się, bo moja .. To był moment. Przeniósł wzrok na moje ociekające złością usta, a nienawiść, która z nich wypływała zgasił gorącym dotykiem swoich warg. Pożądanie i miłość usunęła gniew przesycając pragnieniem czegoś więcej moje, teraz ożywione szare komórki. – Alle .. zaczęłam, odrywając się jak oparzona od jego języka. Czułam jak już mi go brakuje. Próbowałam wyrwać się z ucisku, jakim nadal napierał na moje ramiona, nie chciałam, ale musiałam uwolnić się z ciężaru jego ciała przeciskającego mnie do murów kościoła. Był silniejszy. Jego mocny uchwyt nie dawał mi szans, bym chociaż drgnęła. Wsadzając mi swoją nogę między moje nogi, a przy okazji też w biodro, ujął jedną dłonią twarz i delikatnie ją ku sobie uniósł, nie dając mi możliwości uciec wzrokiem. Otworzyłam szerzej swoje oczy. – Walczysz sama z sobą. Wiem, że chcesz tego. Proszę, zaufaj mi. Jjja, nie zrobię Ci krzywdy – pociągający, raczej słodki ton, urzekł mnie. Tych parę zdań wypowiedział już nie rozkazującym lecz pełnym prośby i błagania, głosem. Moje podbrzusze zawirowało, miał rację. Ja go wciąż kocham. Poczułam ogromne pragnienie, już nie tylko na pocałunek .. Uwięzione ręce gładziły zimny kamień, a ja mobilizując siły i wypinając do przodu klatkę przywarłam do jego ciepłych warg. Nie potrafiliśmy się od siebie oderwać. To było niemożliwe. Puścił moje dłonie, a ja wskoczyłam na niego okrakiem. Wiedziałam już, że na tym się nie skończy. I miałam rację ..

Rozgrzani od pocałunków wtargnęliśmy przed drzwi jego pokoju. Wtopieni w swoje usta oddaliśmy się grawitacji i z potężnym łaskotem odbiliśmy się od okrytej perskim dywanem, podłogi. Nie ważne, że naszymi jękami i hałasem, którego nie szczędziliśmy, mogliśmy przyciągnąć zaciekawionych ludzi. Nic się nie liczyło. Czas i wszechświat nie miał odrobiny znaczenia. Po prostu się nie liczył. Odlewani od przyzwoitości pieściliśmy się językami. Łaknąca jego bliskości rozkroczyłam się i w niepochamowanych konwulsjach miłości wiłam swoim tyłkiem po jego narządach. Wsadziłam swoje ręce pod jego t- shirt. Jego nagi tors obdarował mnie gęsię skórką. Namiętność rozpalała nasze ciała. Niezmącony ogień żarzył naszą zachłanność. Chcieliśmy więcej. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Przybita w nowe, nieokrzesane siły rozdarłam na strzępy materiał okalający jego zarysowane mięśnie. Zatrzymał się, a w jego oczach widziałam błysk nieopanowania i diabelskie pożądanie. Wstał. Zrobiłam to samo.  Cholernie bałam się, że przestanie. – Kurwa, nie kończ tego- wyjęczałam w jego świecące się tęczówki. Błagałam go tak jak umierający o litość. Przycisnął mnie swoim ciężarem do szafy. Stare meble zgrzytnęło. Jednak moje serce przedzierające się przez wypiętą pierś zagłuszało ten syk. Zimne dreszcze wychwyciły moje zwiotczałe mięśnie. Jedną ręką objął moje lędźwie, jeszcze bardziej zmniejszając dystans jaki nas dzielił, a drugą nie czekając na pozwolenie wsadził pod okalające moje miednice spodnie i majtki. Mocną dłonią ścisnął mój nagi pośladek. Zaskoczył mnie. Zamknęłam powieki otwierając przy tym usta, a z mojego gardła wydobył się głośny jęk. Wygięłam się pod wpływem jego dotyku, dusząc gołą klatkę swoim obfitym biustem. - Chcesz tego? Wyszeptał zachrypniętym, w dodatku niskim głosem lekko nadgryzając moje ucho. Jego uścisk przybierał na sile wpychając mnie w jego biodra. Czułam jak robię się mokra. Wiedziałam, że to nie pot ustawia wilgoć w mojej bieliźnie. Widział jak bardzo jestem napalona. Uśmiech zadowolenia i satysfakcji rozświetlił jego twarz. Mając rozchylone wargi i przymknięte oczy badałam jego ciało opuszkami swoich palców. Przybliżyłam twarz do jego twarzy. Objęłam ustami zgięcie jego szyi i czule pocałowałam. – cholernie tego chce. Nadal się uśmiechał, bo wiedział jak się męczę, go pragnąc. Wciąż jęcząc zrzuciłam ubranie, zostawiając na sobie tylko bieliznę. Przywarłam do niego z powrotem. Jednak on z gwałtem i porywczością rzucił moim roztopionym w pożądaniu ciałem w znajdujące się obok łóżko. To był moment, krótka chwila. Leżałam na brzuchu, a moją sylwetkę wierciły gorące larwy namiętności. Szelest zrzucanych ubrań obudził we mnie coś nowego, czego nie byłam w stanie opisać, czegoś w rodzaju od dawna upragnionej wolności, czegoś nieosiągalnego, co teraz przesiąknięte w moje ciało mogłam osiągnąć. Ciężkie kroki zdradziły jego obecność. – Nie myśl, że będę delikatny, skarbie. – lekko dysząc z napięcia wystrzelił te słowa prosto w moje żyły, przesiąkły one w krew, która pod syta płomieniem, zaczęła nonszalancko wrzeć. Ja też nie zamierzałam być delikatna, jednak nie zdążyłam nic powiedzieć. Zayn szarpnął dolną bieliznę z mojego tyłka i nie wahając się nawet przez chwilę, szybkim ruchem odrzucił ją w kąt. Pokryły mnie zimne dreszcze, jednak skłamałabym mówiąc, że mi się to nie podobało. Ba, raczej z ogromną nie cierpliwością czekałam na resztę spektaklu. Wciąż leżałam na brzuchu, a on mocnym chwytem uniósł moje biodra i pociągnął do siebie. Moje ciało ulegając wpływom jego dłoni przesunęło się bliżej jego postaci, marszcząc prześcieradło. Zaskoczona tym, wypuściłam z siebie gorące powietrze. Czułam jego członka wędrującego po mej nagiej skórze. Byłam wypięta. Miednica podtrzymywana w górze przez silne męskie dłonie, a proste ręce uniesione za głowę, trzymały się łóżka. Ogarnęło mnie ogromne pragnienie, jakiego jeszcze nigdy w swoim krótki, siedemnastoletnim życiu, nie doświadczyłam. Pragnienie by poczuć go już w sobie ..  Krzyknęłam z wrażenia gdy z nie ukrytym impetem we mnie wtargnął. Otworzyłam szeroko oczy, gdy on wchodził głębiej. No dobra, nie byłam przygotowana na taki ostry start. Zajęczałam. Bolało, i to cholernie ..  w końcu to mój pierwszy raz, ale to ogromne podniecenie i szczęście jakie wsadził we mnie sprawiło, że zapomniałam o bólu, tylko osłupiała delektowałam się tą rozkoszą. Z nie ukrywanym żalem, szepnęłam  ‘NIE’’ Gdy wychodząc, pozbawił mnie tej nuty przyjemności. Zluźnił uchwyt swoich cudownych dłoni przez co lekko opadłam na pościel przesuwając się w przód. Jednak, ku mojej radości, puścił mnie, po to by z jeszcze większą siłą, przyciągając mnie ponownie i we mnie wejść. Znów jęknęłam, tym razem głośniej niż poprzednio. Powtarzał tę czynność, zanurzając się we mnie coraz głębiej i coraz mocniej. Kąpałam się w tym pięknym uczuciu dysząc rządzą i błagając o więcej. Moje pory przelewały się i parowały tym zaklętym hormonem, który we mnie tętnił. Podczas rytmicznych uniesień .. w przód i w tył, moje nabrzmiałe podnieceniem piersi ocierały się sutkami o delikatny materiał prześcieradła. . Gdy we mnie wjeżdżał,, trząsał mną jak marionetka. Nie przeszkadzało mi to. Uginałam się pod jego wpływem, zaciskając pięścią i szarpiąc przy tym paznokciami, pościel. . Byłam mokra. Już nie z siebie. Nie sama w sobie, tylko z kimś w sobie. Jego substancja rozlała się we mnie, a ja delektowałam się kolejną falę namiętności. Czułam jak dochodzę. Jego dyszące, pełne spełnienia dźwięki ‘’ oh, jak dobrze .. O, tak!! Byłaś złą dziewczynką .. Bardzo złą .. ahh, ‘’ i głośne stęki jakie wydobywały się z jego odchylonej do tyłu głowy sprawiały, że orgazm przesycił moje ciało. Bez żądnego opamiętania, skomląc, już sama wyginałam się, bez pomocy jego dłoni, chcąc by on jak najszybciej znalazł się we mnie. Uwolnił uścisk i nie przerywając penetrowania mojego ciała swoim członkiem nachylił się na mnie i złapał swoimi dłońmi moje twarde z emocji, piersi. Nawet nie wiem kiedy zgubiłam swój stanik ..Otworzyłam szeroko usta, a z moich warg wydobył się potworny jęk. – Zayn! Wrzasnęłam – Zayn!!- znów powtórzyłam. Przestał. Odwrócił mnie na plecy i nie mogąc złapać tchu popatrzył mi się prosto w oczy i pełnym wyrzutów głosem, powiedział – przepraszam, ja jjja- zaczął się jąkać – ja byłem zbyt brutalny. Ejj, no, przecież nie o to mi chodziło, sama tego chciałam, nie? Widząc żal w jego ciemnym spojrzeniu uniosłam kark i wplatając ręcew jego włosy, zaczęłam ssać dolną  wargę. Odwzajemnił, najpierw delikatnie, a potem już namiętnie mój pocałunek. Gdy na chwile przerwałam, on tęsknie obserwował mój biust. Nie chciałam by się męczył. Poprowadziłam swoimi rękami jego dłonie by odnalazły moje atuty, a on z wielką radością zaczął je pieścić. W gorącym pocałunku, zlepieni w jedno ciało pokonaliśmy barierę bliskości i miłości. Te kilka chwil, jeden zakazany owoc pokazał mi prawdziwy smak życia. Prawdziwy smak .. jego.
~.~

Jejkuuu, przepraszam was za tak długą nieobecność. No ale jakoś tak wyszło. Był czas, że nie byłam w swoim rodzinnym mieście, a były też takie chwile gdzie nawet będąc w swoim domku, miałam wiele innych spraw .. Wybaczycie? Tak na pojednanie, zamieściłam tutaj imagin O Zaynie, no, trochę erotyczny xd A jutro postaram się dokończyć poprzedni imagin, którego oczywiście jeszcze nie skończyłam ;d Ojj, mam baardzo duże zaległości.. ;<

sobota, 6 lipca 2013

Imagin o Harrym Cz. 2

Oczami Harrego
Wciąż czuję na sobie twój gorący, pełen przywiązania uścisk, dotyk twojej dłoni, dziecka? Czy kobiety? Wciąż twój obraz, sinej, przemoczonej, obdartej nie tylko z odzieży ale przede wszystkim z choć maleńkiej radości . Pieniądze się nie liczą, wiem to na pewno. Biedny nie jestem, ale nie stać mnie by kupić twój uśmiech, oj za niego oddałbym wiele. Wciąż Cię widzę, jakby to było teraz, podkuloną, pod rozłożystymi konarami. Wśród nich byłaś taka mała, wręcz bezbronna na wielki pozbawiony zrozumienia świat, który nieustannie biję krwawym cierpieniem i krzywdą. Ten moment, jak z pokorą przyjmowałaś kolejny podmuch wiatru szarpiącego twoim bezwładnym ciałem, kolejne ciosy deszczu, kolejne błyskawice rozdzierające bezdenną ciemność, przebijające światłem twoją kruchą postać. Nie mogłem Cię zostawić. Potrzebowałaś mnie. Wziąłem Cię w ramiona. Czułem twoje ciepło, twoją rękę na mojej szyi, twoją głowę opartą o moją pierś. Czułem twój ból i wiedziałem, że muszę Ci pomóc. Zwątpiłem w to kim jestem, zwątpiłem w siebie i w to kim się stałem ..

Już jesteśmy blisko, tylko kilka kroków, już przekręcam klucz, już w środku, tylko my, we dwoje. Przystanąłem z tobą w ramionach w drzwiach pokoju. Ucałowałem delikatnie twoją szyję i powoli ułożyłem Cię na białym prześcieradle.Widziałem jak wstrząsają tobą dreszcze. Już wyciągałem rękę by Cię obudzić, jednak zatrzymałem ją zaraz przy twoim ciele  Byłaś taka niewinna, uroczo wtopiona w moje łóżko. Nie miałem serca Cię budzić, nie dałbym rady. Pojedyncze błyskawice i światło latarni przebijały mrok jaki panował w tym pomieszczeniu. Było ciemno, jednak ja, dobrze widziałem twoją twarz, smukłą sylwetkę. Trzęsłaś się z zimna, twoje przemoczone ciało lekko dygotało. Przykucnąłem przy Tobie. Nie chciałem byś się tak męczyła, byś tak cierpiała. Pragnąłem uwolnić Cię od mokrych ubrań. Jednak z tym walczyłem. Nie miałem prawa Cię dotykać, to było takie silne .. Westchnęłaś. Cofnąłem się diametralnie, bojąc się, że przerwałem twój błogi sen, ale na szczęście Ty dalej zasnęłaś. Usiadłem w kącie wciąż zachłannym wzrokiem penetrowałem twoje ciało. Zarysy dłoni, idealną linię ramion i piersi. Byłaś doskonała. Pożądanie ogarnęło moje myśli, przesiąkło mój umysł. Wstałem, nachyliłem się nad tobą. Rozpiąłem i lekko podnosząc twoje biodra, delikatnie zrzuciłem z pupy mokre spodenki. Tak bardzo biło mi serce, gdy spoglądałem w twoje nadal zamknięte powieki. Ponętna skóra prosiła bym zrzucił kolejne materiały na Tobie ciążące. Zagryzłem wargi i szepcząc w powietrze- Przepraszam Cię nieznajoma, podgiąłem zwiewny t- shirt, odsłaniając twój plaski brzuszek. Poruszyłaś się. Ślina stanęła mi w gardle. Przez sen szepnęłaś- jeszcze.. - i przeniosłaś ręce do góry, za głowę, wyginając do przodu swój obfity biust. Zamurowało mnie. Myślałem, że mówisz do mnie. Nie, ona śni - mówiłem sobie. Twój gest nie ukrywam, bardzo mnie podniecił. Teraz łatwiej było mi całkiem zdjąć górę twojego ubrania. Zrobiłem to, muskając przy tym od pępka, aż po same obojczyki twoje zimne ciałko.Byłaś w samej bieliźnie.


Krztusiłem się.Nie mogłem zabrać w płuca cennego powietrza, nie mówiąc nawet o oderwaniu, spragnionych twojego widoku, oczu. Nie, żebym nie widział kobiety w bieliźnie, chociaż to było dawno .. ale i tak Ty to co innego. Przejechałem gładko po moich lokach. -Tyle Harry- wciąć sobie powtarzałem. - Wystarczy, już dość zrobiłeś.- Ale mówić, a czuć to nie to samo. To zupełnie co innego. Jeszcze bardziej zbliżyłem się do Ciebie, jedną ręką opierałem się o posłanie, a drugą wyciągnąłem ku Tobie. -Wystarczy,że Cię dotknę.. MYŚLĘ, że to mi wystarczy.- szepnąłem. Drżącą dłonią musnąłem palcami twój dekolt, zjeżdżając w dół i w dół. w zagłębienie między jędrnymi piersiami. Jesteś taka piękna. Pod moim ciepłym dotykiem uniosłaś swoją klatkę bliżej ręki. Nabrałem powietrze i odważyłem się delikatnie przesunąć dłoń, trochę głębiej. Delektując twoje wypukłe kształty doszedłem do czułego punktu kobiety, do brodawki. Moje ciało momentalnie się napięło, a podekscytowany i spragniony szczęścia członek, stanął. Można powiedzieć powstał z martwych. Patrzyłem jak moje ciasne spodnie odchylają się w kroczu. Pokręciłem głową i przeniosłem wzrok na Ciebie. Rozwarłaś wargi, a z twoich ust wydobył się cichy, pełen rozkoszy jęk. Minęła chwila,a kurtyna twoich powiek się otworzyła ..


~.~

Podoba się? Bo mi tak szczerze to wydaje się, że nie jest taki zły ;d Komentujcie i piszcie czy chcecie ostatnią trzecią część tego imagina .. ;> 

Imagin cz1

Imagin z Harroldem

~.~
Jeśli lubicie słuchać piosenek czytając opowiadanie/ imagin myślę, że ta piosenka pięknie współgra z tym poniżej, smutnym imaginem .. KLIK ;-)

Jest wieczór. Jaskrawe światła ulicznych lamp, rzucają beztroskie cienie na zabieganych przechodniów, na auta ślepo pędzące po rozgrzanym asfalcie, nawet na mnie, na zapłakaną porzuconą przez świat małą dziewczynę. Dlaczego wszyscy tak szybko odchodzą? Uniosłam opuchnięte spojówki i zamglonym wzrokiem odprowadzałam warczący motor. Czy życie zawsze musi być takie okrutne? Zawsze musi zabierać nam bliskie osoby, które tak wiele dla nas znaczą i dla których my, tak wiele znaczymy?? Schowałam zarumienioną twarz w swoje smukłe dłonie. Miałam wyjebane na cały, pozbawiony wszelkich barw i sensu, świat. Na lipne wartości które chamstwem i powierzchownością kierują nam jak mamy żyć. Mam wszystko w dupie. Mam gdzieś opinie innych ludzi. Ich wskazujące na mnie palce, wulgaryzmy i ironiczne śmiechy. Na tyle ich tylko stać? Tylko tyle potrafią? Ranić i mieć z tego ubaw? Dzięki ale nie skorzystam. Nie chce tak żyć. Nie dziś, nie teraz. Nigdy. Letni muskający moje gołe ramiona wietrzyk, chłodno otulił moje serce. Wstrząsnęły mną dreszcze. Przeróżne uliczne twarze, dyskretnie chowają się w swoich przytulnych progach domku. Ja zostaję sama. Wciąż jedna, przez wszystkich opuszczona, siedzę na tej samej, co zwykle obdartej z farby, ławce. To jest mój dom, mój mały kawałek podłogi. Po raz kolejny otarłam oczy i roztopiony tusz kręto spływający po moich kościstych policzkach. Nie mam już nic. Nie mam nikogo. Każdy widząc moje problemy z pychą w garści powiedział ''żegnaj'' i odwrócił się do mnie plecami. Fajnie tylko, że jutro wrócą, jak sami będą czegoś potrzebować.Cicho dławiłam łzy. Na swojej lodowatej skórze poczułam pierwsze krople wody. Zapłakanym spojrzeniem przeczesałam granat niebios. Pewnie, jeszcze tego brakowało mi do szczęścia. Nagle złocisty piorun rozerwał błękit przestrzeni, piekielnie grzmotnęło, a z góry zaczął się sączyć siarczysty deszcz. Nie bałam się burzy. Wstałam i z założonymi rękami   udałam się przed siebie. Noga za nogą, krok za krokiem, niosły mnie gdzieś tam daleko, w nieznane. Gdzie jeszcze mnie nie znają, gdzie jestem czystą, nie zabazgraną ludzkimi plotkami kartą. Minęło kilka minut, a ja już byłam cała mokra. Brudna woda, wypełniła swoją materią każdą nić tkaniny moich ubrań.Wyżłobiła już każdą kieszeń.Strumień cieczy spływał z moich długich kasztanowych włosów na pokryte gęsią skórką, ciało. Byłam taka zmęczona .. Nie miałam sił, by przedzierać się przez zatopione w lustrze kałuż, betonowe płytki. Jestem zbyt wyczerpana. Niespodziewanie z gwałtownym impulsem zakręciło mi się w głowie, a świat nie bezpiecznie zawirował. Z wyraźną ulgą osunęłam się wzdłuż chropowatej kory pnia. Miękka trawa idealnie zastępowała mi wymarzone posłanie.Rozłożyste konary, ochraniały mnie przed otaczającą mnie rzeczywistością, przed nie ludzkim światem. Brr. Wykrzywiłam usta w lekki grymas, gdy z przybranych w zieleń, liści uleciało na mnie kilka, przejrzystych kropelek. Cienki top nie obronił mnie przed bijącym ze wszystkich stron chłodem. Niestety, nawet tyle nie było mi dane. Robiłam się senna. Kurtyna powiek nieustannie ciążyła, wymuszając ich zamknięcie. Odpadałam w sen. Jedyne co widziałam przed tym jak ogarnęła mnie ciemność, to zbliżająca się do mnie szczupłą postać. Mężczyzna. Jego lustrujące mnie swoją zielenią oczy. Zburzone na wietrze i deszczu loki .. On cały w nieskazitelnej skrupie swojej idealności 
..Był tak doskonały .. 

~.~

Co o tym sądzicie? To mój pierwszy imagin więc proszę o wyrozumiałość. W sumie to jest tylko jego pierwsza część .. Ale jest sens pisać ciąg dalszy?
 Liczę na komentarze!! ; )]