poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział Szósty


Oczami Rose
To się działo tak szybko ..  za szybko .. Dopiero co z wielkim wytchnieniem oddawałam się w ręce śmierci i splecioną z nią ciemność .. a już nielitościwa jasność przedzierała się przez moje mocno zamknięte powieki ..  Oślepiła mnie ta krwista odcień .. To nie tak miało być .. Miało mnie tu nie być. Rozejrzałam się dokładnie .. nie ma łódki, nie ma wodospadu .. rozgniewane fale niebezpiecznie mrugają ciepłymi barwami, odbijając je .. Skroń intensywnie pulsowała ..  z każdym oddechem otępiały umysł zalewała kolejna druzgocąca fala bólu. Co ja tu robię?! Ja, na tym kamieniu?! Co ja robię tu naga, przykryta jedynie skrawkiem dupnego materiału?! I wreszcie co robi ten mężczyzna . ?!! Coś tu jest nie tak!! Co mogłabym sobie pomyśleć widząc przed sobą młodzieńca, czując jego mocny uścisk na swoim ramieniu .. i siebie w takim stanie .. bez ubrań!! Ccczyy my? To znaczy on?!! Skrępowana i roztrzęsiona po wszystkich wypadkach, które na pewno w jakimś stopniu zdekonstruowały moją osobę, odsunęłam się na bezpieczną odległość .. czułam się taka .. obskubana nie tylko z ubrań ale też chyba z resztek godności, jaka  jeszcze mi została. Było tak zimno brr..  tak lodowato .. szczęka sama zaczęła się niecierpliwie poruszać .. a ja spojrzałam w zieloną toń oczów chłopaka który stał nademną, to był błąd  .. utonęłam, zachłysnęłam się tym spojrzeniem. Onn tak mocno zaciskał usta, przez  podpuchnięte spojówki cisnęły się łzy .. Każde słowo jakie wypływało z jego warg, było balsamem dla rozstrojonej duszy ..  nagle moje serce ścisnął ogromny smutek i żal .. To nie było tak  ..niee,  on mnie nie skrzywdził .. Wierzę mu, wierzę, że on mi nic nie zrobił.. Ja mu wierzę!!Ten przystojny młody mężczyzna uratował mnie, wiem o tym, jestem tego pewna, że on przywrócił mi życie, smukłą dłonią wyrywając mnie z zaciśniętych na szyjii  okrutnych macek śmierci .. Nie chciał bym odeszła, pragnął mnie, pragnął bym została. Miałam sen, głęboki sen .. w którym był on, tak właśnie onn!! Chciałam się go zapytać ..  pocieszyć, by już nie płakał, powiedzieć, że nic mi nie jest.. alle on odbiegł, uciekł .. Czułam jak moje serce przeszywa ostry ból, wykwintny sztylet wbija się w nie .. dławię się tym cierpieniem .. – NIE!! NIE ODCHODŻ!!!-  niespokojny wiatr niesie moje wykrzyczane słowa ponad jego odbite ślady na złocistym piasku, ponad dno .. On nie wraca .. już nie ma go tu..  
Odszedł na zawsze .. a ze sobą zabrał najważniejszą cząstkę mnie..  moje serce

Nie mogłam się ruszyć, nie mogłam nic .. bo jego już przy mnie nie było ..  Bladym spojrzeniem pożegnałam jego osobę znikającą za ogromne skalne głazy .. Widziałam zbliżające się postacie moich przyjaciół, uśmiechnęłam się słabo ..  z każdą kolejną sekundą słabłam, ciemność znów się zbliżała. Spadałam w bezkresną otchłań. Cichym szeptem musnęłam powietrze- dziękuje Ci -
i odeszłam ..


~.~
Dzisiaj spróbuję napisać jeszcze jeden rozdzial ; > Plosee o dużo komentarzy ; *

2 komentarze:

  1. Co tu komentować? Jak na razie świetnie, pisz tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak kocha to wróci ;) idę czytać kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń